„On. Drugi Powrót Odysa” artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Zeszyty Literackie” nr 2
  • data publikacji
  • 2005/04/01

„On. Drugi Powrót Odysa”

Kiedy wchodzimy na widownię, spektakl już trwa. Kilka pierwszych rzędów krzeseł wygląda, jakby przez salę przeszedł tajfun: leżą przewrócone. Ale jednocześnie w tym układzie dostrzegalny jest porządek, dyscyplina… Po prawej stronie, na proscenium, przykryty metalowym prostokątem przypominającym stelaż łóżka, leży mężczyzna, On (genialny Jerzy Radziwiłowicz). Obok, z kulis, wychodzi dziewczyna, Maria (niepokojąco intensywna Anna Grycewicz). Klęka. Światło przygasa. On zaczyna pierwsze słowa monologu.

„Zawsze padam na bok — nigdy na twarz. Wszystko jest skandalem. Wszystko jest incydentem. Wszystko jest pogwałceniem praw…”. Radziwiłowicz skanduje słowa, strzela nimi jak z karabinu, ostro, rytmicznie. Maria przerywa mu kilkakrotnie („stop — nic więcej nie mów”), ale On nie reaguje. Mówi i mówi, jakby tym chciał dowieść swojego istnienia, własnej tożsamości. Ze strzępów słów odczytujemy, że On, jej ojciec, jest alkoholikiem, Maria sprawuje nad nim opiekę, pilnuje go i śledzi, On się leczy, ale nie przestaje pić…

On Antoniny Grzegorzewskiej nie jest wielką literaturą. Ale teatr jest w stanie zbudować wspaniałą rzeczywistość ze strzępów, z resztek, z jąkaniny. Jerzy Grzegorzewski to potrafi. Nieteatralnym tekstom (Morze i zwierciadło Audena) nadaje wymiar natchnionych tragedii. I tak dzieje się i tym razem (On Antoniny Grzegorzewskiej, córki).

W jego teatrze ważne są: intensywność, chwila, brzmienie głosu, stan, zderzenie. Jego teatr powstaje między słowami, pod ich powierzchnią, w rozbłyskach sytuacji, które potrzebują czasu, żeby nabrać wyrazistości i przejść w kolejne. Teatr Grzegorzewskiego jest jak muzyka. Kontrapunkt zdarzeń.

W spektaklu słyszymy trzy pieśni: fragment Boskiej komedii Dantego i Martwej natury Josifa Brodskiego oraz wiersz Verre la morte e avre i tuoi occhi (Przyjdzie śmierć i będzie mieć twoje oczy) Cesarego Pavese. Ten ostatni Syreny Ladacznice śpiewają po polsku, tworząc tło-akompaniament; solistą jest Odys (Wojciech Malajkat), który stoi na dachu czarnego, zniszczonego samochodu i śpiewa tekst w oryginalnym języku.

Przepisując tragedię Wyspiańskiego, Grzegorzewski kilkakrotnie każe Malajkatowi podejmować otwierające fragmenty monologu Odysa z III aktu dramatu, ale nigdy ich nie kończy. Za którymś razem aktor staje przy pulpicie, gestykuluje, dyryguje, śpiewa; frazy nakładają się na siebie, głos aktora słychać też z offu. Powstaje cudowny polifoniczny kłąb, muzyka (podświadomie?) przypomina mi Ulisse Dallapiccoli.

W pewnym momencie padają strzały z karabinu. Ukryty za śnieżną górą Mistrz Sinobrody (Jan Englert) napina łuk i strzela do Odysa, do wszystkich Zalotników. Musimy pamiętać, że dźwięk karabinu wykorzystał już w Powrocie Odysa Tadeusz Kantor.

Scena ponownie zmienia charakter. Mistrz Sinobrody mówi: „To jest teatr, a nie prywatne mieszkanie, to znaczy to jest prywatne mieszkanie, ale i teatr”. Zaczyna się próba do III aktu tragedii Wyspiańskiego. Englert czyta didaskalia, jak reżyser prowadzący próbę. Grzegorzewski po raz kolejny wykorzystuje szerszą teatralną sytuację: to przecież Jan Englert objął po nim dyrekcję narodowej sceny. Nagle wchodzi Maria, padają znamienne słowa: „on jest pijany”. Aktorzy schodzą ze sceny. Wszystko to przejmująco piękne.

Ale spektakl jeszcze się nie kończy. Grzegorzewski kontynuuje rozpoczętą wcześniej inną opowieść-mit. Judyta (Beata Fudalej) siedmiokrotnie pyta Mistrza Sinobrodego, co jest za drzwiami. Słyszy odpowiedź: ciemność, śmierć, wieczność… Dla tych postaci za drzwiami sceny nie ma świata, one tam nie istnieją. A my? „Poezja — pisał Piotr Kłoczowski po Nie-Boskiej komedii w reżyserii Grzegorzewskiego — jest darem, talentem, dyspozycją umysłu, która skazuje na wyobcowanie”. Muzyka jest tym wszystkim tak samo silnie, może jeszcze silniej.

Uwielbiam słuchać Grzegorzewskiego. Tak samo jak Monteverdiego, Bacha, Haendla, Mozarta, Mahlera, Lutosławskiego… Reżyser przygotowuje się właśnie do dyrygowania duetem (Anna Dymna, Jerzy Trela) z Krzeseł Ionesco. Do usłyszenia.