[„Czytałeś sztuki Ionesco?...] artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Życie Nasze Codzienne” nr 9
  • data publikacji
  • 1993/11/23

[„Czytałeś sztuki Ionesco?...]

„Czytałeś sztuki Ionesco?
Nie, niestety, tylko o nim słyszałem.
Właśnie grają, skorzystaj z okazji.
To będzie prawdziwe wtaje­mniczenie w życie artystyczne naszej epoki.”

To nie jest dialog z ulicy, cho­ciaż tam mógłby być zasłysza­ny. To jest dialog z Nosorożca, autoparodystyczny, z lekka kpiarski, jak przystało na sztuk­mistrza z Rumunii, jakim był zawsze, pisząc swój prywatny teatr po francusku.

Teatr Ionesco to teatr czar­noksiężnika. I bywa, że ubie­rając go w togę klasyka, mistrza absurdu i groteski, zapominamy o tej doskona­łości iluzjonisty, który bawi się wszystkim: językiem, for­mą, banałem życia i maszy­nerią sceny.

Toteż nieocenioną zasługą Ewy Bułhak, gościa teatru Stu­dio, jest właśnie to, iż nam o tym wszystkim przypomina. Teatr gra jeden z mniej zna­nych tytułów Ionesco Ofiary obowiązku, najprawdziwszą komedię, która przeradza się w surrealny cyrk i smutny mora­litet. Cudowna lekkość bytu, błazeński chaos, artystyczne kuglarstwo — otrzymują tu wy­myślnie banalną oprawę: rzecz rozgrywa się w… korytarzu. Za­tem już na wstępie zostaje sparodiowana istota ceremonii teatru: rzecz dzieje się wszę­dzie, czyli nigdzie, widz zasiada w kucki pod ścianą, pożerany przez „historię mrożącą krew w żyłach”.

Nie, nie ma mowy, nie stre­szczę anegdoty — ona jest motorem idiotyzmu, jaki się wywikła z pospolitych sytu­acji i dialogów. Jest też przy­czyną orzeźwiającego śmiechu. W serię zabawnych fleszy sytuacyjnych, surreal­nych gagów, zwariowanych pomysłów inscenizacyjnych wpisuje się z powodzeniem maszyneria scenografa. Pro­szę sobie wyobrazić najpra­wdziwsze dyby Grzegorzew­skiego, i niech to będzie przedsmak tej rzeczywisto­ści, która się staje na kilka­dziesiąt minut dzięki sztuce teatru.

W tym wszystkim aktorzy. Ewa Bułhak traktuje ich dość instrumentalnie — jako „ofiary obowiązku” grania. To świetny pomysł, korespondujący z modelowym dziwactwem tego żar­tu dramatycznego. Irena Jun, Piotr Bajor, Andrzej Blumen­feld, fantastyczna w swej od­mienności „Pani” Bożydar Murgan, nieokiełznany Walde­mar Kownacki. Oni wszyscy tworzą zgraną kompanię.

Tak oto świetnie reagująca młoda publiczność otrzymała od Ionesco zupełnie nową… le­kcję. Nieco starsi — przypo­mnienie mitu autora. Wszyscy — przedstawienie, które na zi­mowy wieczór jest jak znalazł.