Bogowie, ludzie i maski artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Życie Warszawy” nr 135
  • data publikacji
  • 1963/06/07

Bogowie, ludzie i maski

Trzy antyczne dzieła trzech różnych autorów — to mocny ładunek na jeden wieczór teatralny. Ale w starożytnej Grecji przedstawienia trwały cały dzień i publiczność doskonale to wytrzymywała. W Teatrze Narodowym pozostajemy tylko trzy godziny i też ani przez chwilę się nie nudzimy. Tryptyk zaś dobrany przez Kazimierza Dejmka bynajmniej nie jest przypadkową składanką „jednoaktówek”, ale stanowi jedną sensowną całość. Najpierw I część Orestei Ajschylosa — zamordowanie Agamemnona przez Klitajmnestrę, która mści się za zabicie w ofierze bogom córki Ifigenii i przez Aigistosa, który sięga po władzę i opróżnione przez niego tron i… łoże małżeńskie. Potem dalszy ciąg mitu pokazany jest już nie w II części Orestei, ale w Elektrze Eurypidesa — zemsta za zemstę, zamordowanie Aigistosa i Klitajmnestry przez jej dzieci Orestesa i Elektrę. I na zakończenie dla odprężenia, komedia — tak również bywało w teatrach starożytnych — Żaby Arystofanesa — satyra literacka (a także polityczna), spór o wyższość i większą przydatność dla ówczesnej współczesności właśnie między Ajschylosem i Eurypidesem.

Jedności treści tego tryptyku odpowiada jedność myśli inscenizacyjnej, polegająca na… różności stylu zależnie od charakteru każdego utworu, a także na jednej zasadzie poszanowania elementów antycznego teatru i mocnego ich podkreślenia przy bardzo ostrożnie dozowanej nowoczesności.

Widać to już w scenografii Zenobiusza Strzeleckiego. Ta sama monumentalna ściana służy w Ajschylosie jako brama mykeńskiego pałacu, w Eurypidesie jako wejście do chaty chłopskiej, a w Arystofanesie jako tło dla podium sceny i wewnętrznej kurtynki niby w teatrze jarmarcznym. Maski są tylko w komedii i bardzo zabawne, w tragediach wzięto z nich układ peruk, a aktorzy mieli własne twarze znieruchomiałe. Kostiumy wydały mi się w Agamemnonie zbyt przestylizowane i krępujące, w Elektrze trochę przypominały mnisie habity, ale wszystkie były utrzymane w jednolitych, bardzo pięknych tonacjach barwnych i układały się w ładne obrazy sceniczne. A jak wyglądały poszczególne dzieła?

Agamemnon — hieratyczność, patos, surowość moralna tragedii Ajschylosa znalazła tu wyraz w maksymalnym uproszczeniu gestu, w pewnej statyczności, w rapsodycznym sposobie podawania tekstu. Grano na koturnach — zresztą i w dosłownym tego znaczeniu.

Irena Eichlerówna — Klitajmnestra rzeźbiła każde słowo, jej glos brzmiał potężnie, znać że przemawiała wobec bogów jako niemal im równa, z mocą przekonywała o racjach swej zbrodni, była prawdziwie posągowa. Halina Mikołajska stworzyła zachwycającą pod każdym względem postać wieszczącej Kasandry. Wszyscy inni aktorzy również ładnie mówili tekst wydobywając właściwy ton tragedii: Stanisław Zaczyk (Aigistos), Andrzej Szalawski (Agamemnon), Ignacy Machowski (Przodownik chóru), Marian Wyrzykowski (Herold), Janusz Strachocki (Strażnik).

Elektra — po Ajschylosie Eurypides jest nowatorem. W ciągu pół wieku nastąpiło wzbogacenie świata wyprowadzonego na scenę. Eurypides pokazuje także prostych wieśniaków, ludzie mają u niego wnętrze uczuciowe, w świecie widzi zamiast porządku boskiego, porządek (i nieporządek) ludzki. Jest bardziej realistyczny w potoczonym tego słowa znaczeniu. To ówczesna awangarda literacka. Różnice podkreślają przykłady. Stefan Srebrny w Agamemnonie starał się o pewną archaizację — czasem bardzo sztuczną, o wierne zachowanie rytmu oryginału. Artur Sandauer w Elektrze stosuje nowożytną rytmikę, tłumaczy dzisiejszą polszczyzną, pragnie jak najbardziej zbliżyć tekst do współczesnego słuchacza czy czytelnika — czasem może aż zanadto. W przedstawieniu dano aktorom większą swobodę ruchu, większe możliwości zademonstrowania uczuć.

Elżbietas Barszczewska jako Elektra robi to cudownie, w ogromnym skupieniu kondensuje tragedię córki, która wewnętrzny obowiązek pomszczenia ojca musi połączyć z zabójstwem matki. Zabójstwa tego dokonuje Orestes — Mieczysław Milecki, który dobrze pokazuje, że niełatwo jest zabijać nawet mając za sobą słuszne — we własnym przekonaniu — racje. W Elektrze Klitajmnestrę gra Janina Niczewska, poza tym Krystyna Kamieńska (Przodownica chóru), Lech Madaliński (Wieśniak), Władysław Krasnowiecki (Starzec), Mieczysław Kalenik (Goniec), tworzą razem zespół może najbardziej wyrównany ze wszystkich trzech utworów.

Żaby — Arystofanes jest zadziwiająco nowoczesny w formie. Taka komedia, czy rewia, czy kabaret mogłyby być napisane dzisiaj. Sandauer w przekładzie pozwala sobie na największe dowolności, tuszując charakterystyczną dla greckiej komedii obfitość rubasznych żartów, zbliżając jej ducha do współczesności. W satyrze literackiej Żab Dionizos, jak sam wyznaje, nie zna się na sztuce, ale jest bogiem i ma rozstrzygać między tradycją Ajschylosa i awangardą Eurypidesa. Ponieważ Arystofanes był konserwatystą w swych gustach literackich (i politycznych), Dionizos wybiera tradycję, ale jedno i drugie w komedii jest wykpione. Dziś nie mielibyśmy kłopotu, wybralibyśmy i Ajschylosa i Eurypidesa, ale do takich decyzji trzeba było aż dwu i pół tysiąca lat.

W Żabach jest też wiele ostrych wypadów satyrycznych w stronę polityki. Trudno nam się już dzisiaj w tej ostrości zorientować, bo Arystofanes atakował różne aktualne sprawy, różne znane osobistości w stopniu, w jakim po nim nigdy żaden komediopisarz na to już sobie nie pozwolił. Dziś ataki te wydają się łagodnymi choć celnymi ukłuciami. Nie mogą chyba zaniepokoić nawet tych, którzy by je odnieśli do innych niż starożytne czasów.

W przedstawieniu Żab całą zabawę z humorem prowadzili Ignacy Gogolewski i Wojciech Siemion jako bóg i jego sługa oraz Lech Ordon (Pluton). Kazimierz Wichniarz (Ajschylos), Henryk Szletyński (Eurypides) i inni dobrze uzupełniają zabawę.

We wszystkich trzech utworach chóry składają się ze znanych aktorów Teatru Narodowego, co również podnosi rangę przedstawienia. Muzyka Stefana Kisielewskiego doskonale harmonizuje z całością.

Ajschylos Agamemnon — przekład Stefana Srebrnego. Eurypides Elektra — przekład Artura Sandauera. Arystofanes Żaby — przekład Artura Sandauera. Reżyseria: Kazimierz Dejmek, Scenografia: Zenobiusz Strzelecki. Muzyka: Stefan Kisielewski. Praca nad słowem: Krystyna Mazur (Teatr Narodowy — premiera 5 VI 1963).