Emocje i język Don Juana artykuł

Informacje o tekście źródłowym

Emocje i język Don Juana

Jerzy Radziwiłowicz grając Don Juana wypowiada kwestie, które z oryginału francuskiego sam przetłumaczył. Istnieją już cztery przekłady dramatu Moliera: Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Bohdana Korzeniowskiego, Jacka Trznadla oraz Jerzego Adamskiego. Zapytaliśmy Jerzego Radziwiłowicza, dlaczego podjął się roli tłumacza i czy dla aktora to ciekawe doświadczenie?

JR: Inspiracją był przede wszystkim teatr. Ponad rok temu Francuzi zaproponowali Jerzemu Grzegorzewskiemu wyreżyserowanie Don Juana, a mnie główną rolę w Comédie de Saint-Etienne. Teksty łatwo wchodzą mi do głowy i tak też było z francuską wersją. Polskim przekładem nie zaprzątałem sobie głowy, bo i po co? Nie daj Boże, nauczyłbym się roli po polsku i jak to potem grać po francusku? Dopiero gdy Jerzy Grzegorzewski zapragnął wystawić Don Juana w Warszawie, sięgnąłem do tekstu polskiego. I odkryłem ogromną różnicę. Język oryginału przyzwyczaił mnie do odmiennego pulsu, do długiej frazy i do wielokrotnie złożonych zdań, jakimi posługiwała się arystokracja francuska. Poza tym do wyraźnie zrytmizowanych fragmentów pisanych białym wierszem, których zmienny rytm odpowiadał stanom emocjonalnym postaci. Widać to wyraźnie na przykładzie Elwiry. Rytm jej kwestii to naturalny rytm oddechu człowieka w różnych życiowych sytuacjach. Gdy zacząłem pracę nad polskim Don Juanem, zabrakło mi powiązania emocji zawartych w języku z jego formą. To był główny powód, by zająć się przekładem. Starałem się nie skracać frazy, uwspółcześniać język i unikać zbędnych kolokwializmów. Czy mi się to udało? Muszą to widzowie ocenić.