Pierwsze noce w Narodowym artykuł

Informacje o tekście źródłowym

Pierwsze noce w Narodowym

Pierwszą premierą na odbudowanej scenie Teatru Narodowego będzie Noc
listopadowa Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego.

Próby trwają od początku września. Premierę zapowiedziano na 19 listopada. Zainauguruje ona sezon 97/98 na Scenie im. Bogusławskiego.

„Doświadczeni pracownicy teatru przestrzegają przed sytuacją, kiedy aktorzy zderzają się w drzwiach. Tak ujawniają się braki reżyserii. W nowym, nieznanym jeszcze teatrze zderzamy się w drzwiach nieustannie, ale to są pierwsze próby” — mówi Jerzy Grzegorzewski, reżyser Nocy listopadowej, dyrektor artystyczny Sceny im. Bogusławskiego Teatru Narodowego.

Za wcześnie mówić o ostatecznym kształcie przedstawienia. Na razie przygotowywane są poszczególne sceny dramatu. Na próbie w prywatnych strojach, przy powstającej dopiero scenografii spotyka się Dorota Segda (Joanna) i Krzysztof Globisz (Książę Konstanty).

Rozmowa z Dorotą Segdą, odtwórczynią roli Joanny:

Dorota Wyżyńska: To pierwsze próby na nowej, odbudowanej scenie Teatru Narodowego. Jaki jest Narodowy od kulis?

Dorota Segda: Na razie czuję się tu jeszcze bardzo zagubiona. Teatr Narodowy to ogromny kombinat, jestem przyzwyczajona do nieco innych przestrzeni. Nigdzie nie mogę trafić. Znam tylko jedną drogę na scenę, a jest ich podobno kilkanaście. Gdy zaprowadzono mnie do szewców, nie byłam w stanie sama wrócić. Musiałam wyjść na zewnątrz teatru i ponownie wejść. Ale myślę, że to miejsce można oswoić, gdy zagra się tu coś pięknego. Narodowy to dopiero mój drugi teatr. Przez dziesięć lat grałam w Starym Teatrze w Krakowie. Teraz podjęłam decyzję, żeby stanąć też na innej scenie. Lepszej okazji nie było. I to nie tylko z tego powodu, że ten teatr nazywa się Narodowy, ale również dlatego, że pod dyrekcją Jerzego Grzegorzewskiego ma szansę stać się miejscem magicznym.

DW: Rezygnuje Pani z pracy w Starym Teatrze?

DS: Nie, właśnie jadę do Krakowa, gdzie wznawiamy Fausta. Ne scenie Starego Teatru będę grała wszystkie swoje dotychczasowe role. Będę dojeżdżać. Czeka mnie rok pełen podróży.

DW: W Nocy listopadowej zagra Pani Joannę, postać, której pierwowzorem była Joanna Grudzińska, księżna łowicka. Czy próbuje Pani poznać ją poprzez źródła historyczne?

DS: Do historycznych źródeł zawsze warto zajrzeć, jestem już po lekturach, natomiast niekiedy przygotowując spektakl, dobrze jest o nich zapomnieć, bo jakieś niepotrzebne szczegóły mogą przeszkadzać.
Za wcześnie mówić o postaci. Na razie bardzo szukam tej osoby. Nawet nie przypuszczałam, że ona jest taka… to nie jest rola do końca napisana. Rola Księcia Konstantego jest z krwi i kości. Natomiast Joanna cały czas żyje jakimś własnym życiem.

DW: Dziś na próbie byli Państwo tylko we dwoje…

DS: Próby są na etapie poszukiwań i rosnącej fascynacji. Gram głównie z Krzysiem Globiszem, na razie tylko jego spotykam na próbach.
Ten dramat dzieli się na kilka właściwie nie stykających się ze sobą rzeczywistości i z wieloma kolegami nie będę miała w ogóle okazji stanąć na scenie. Cały zespół naraz będzie można zobaczyć w listopadzie. Kiedy przyjdą próby generalne, będziemy przesiadywać w garderobach nocami.

Rozmowa z Krzysztofem Globiszem, Księciem Konstantym:
Dorota Wyżyńska: Czy dziś, po kilku zaledwie próbach, może Pan coś powiedzieć o specyfice tej inscenizacji?

Krzysztof Globisz: Na razie próbujemy scenę pomiędzy Wielkim Księciem i Joanną, która zwykle nastręcza najwięcej kłopotów.
To są pierwsze nasze próby, ale zrobiliśmy dość dużo. Rozpoznajemy materię, jesteśmy na tropie, który daje nam radość pracy.
To sceny kameralne, dlatego na próbie jesteśmy tylko my. Ale pan Jerzy Grzegorzewski zamierza je rozbudować, przewiduje w nich udział też innych aktorów. Te fragmenty, które pani widziała, pochodzą z pierwszej części naszego spektaklu. Spektakl składa się z trzech części.

DW: Gra Pan Wielkiego Księcia Konstantego…

KG: Chciałbym pokazać człowieka, który stoi jedną nogą w Azji, drugą w Europie i sam nie za bardzo wie, czego chce. W którą stronę powinien się zwrócić — co w nim ma się bardziej rozbudzić, czy satrapa, zwierzę czy też polityk europejski, wszechstronny. Będę próbował pokazać jego zmienność nastrojów od wzruszenia do szału.
Ten człowiek przeżywał wielki dramat. W chwilach samotności roztrząsał to, kim jest, jak wygląda, jak jest oceniany przez bliskich i przez naród.
W pewnym sensie to właśnie Konstanty przysłużył się powstaniu listopadowemu. Wielki Książę nie pozwolił zaaresztować Wysockiego. A mógł, bo wiedział o spisku. Gdyby zaaresztował Wysockiego, być może nie byłoby powstania.

DW: Pan również nadal będzie pracować w Starym Teatrze. Czy uda się połączyć próby, a potem spektakle w Narodowym i przedstawienia w Krakowie?

KG: Musi się udać. W Starym Teatrze gram w kilku — pięciu czy sześciu — przedstawieniach. Repertuary tych dwóch teatrów będą specjalnie układane, żebym mógł występować i w Warszawie, i Krakowie.