Weselne kontrowersje artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Rzeczpospolita” nr 24
  • data publikacji
  • 2000/01/29

Weselne kontrowersje

Mówi się, że dobry jest ten zespól teatralny, którego dyrektor może skompletować obsadę Wesela Wyspiańskiego. Dzisiejsza premiera sztuki na scenie Teatru Narodowego w inscenizacji Jerzego Grzegorzewskiego będzie dziewięćdziesiątą po wojnie — włączając trzy spektakle Teatru Telewizji: Lidii Zamkow (1971), Jana Kulczyńskiego (1981) i Adama Hanuszkiewicza (1987) oraz film Andrzeja Wajdy (1972).

Scenicznym Weselem, które zdobyło największą publiczność, była inscenizacja Adama Hanuszkiewicza w warszawskim Teatrze Powszechnym z 1963 r. Przez jedenaście lat scenicznego żywota przekroczyła pięćset przedstawień. Kiedy Hanuszkiewicz objął w 1974 r. Teatr Narodowy, wystawił w nim nową wersję Wesela. Oba Hanuszkiewiczowskie spektakle, rozgrywające się na obrotówce w dekoracji krakowskiej szopki, kręciły się w sumie 20 lat. Kręcili też na nie nosem krytycy.

Niemal wszystkie Wesela wzbudzały kontrowersje. Lidia Zamkow ze swej inscenizacji w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, której premiera odbyła się niemal w rocznicę marca 1968 r., usunęła mistyczne elementy drugiego aktu. Zamiast zjaw pojawiały się senno-pijackie majaki, a kwestie nieistniejącego Chochoła wypowiadała debiutująca na scenie Anna Dymna (wówczas Dziadyk) w roli Isi. Szeroko dyskutowano brak muzyki w inscenizacji Kazimierza Dejmka na scenie Teatru Polskiego w Warszawie w 1984 r. Opcja „wesela w domu żałoby” walczyła z plotką o odrzuceniu przez reżysera partytury, która nie spełniła jego oczekiwań.

W Starym Teatrze w Krakowie Wesele dwukrotnie wystawiał Andrzej Wajda, w 1963 i 1991 r. Jako ciekawszą i bliższą prawdy o naszej polskiej tożsamości uważa się tę pierwszą wersję.

W inscenizacji Krzysztofa Nazara w Teatrze Powszechnym w Warszawie sprzed pięciu lat, dramat braku odpowiedział pojawiały się senno-pijackie majaki, a kwestie nieistniejącego Chochoła wypowiadała debiutująca na scenie Anna Dymna (wówczas Dziadyk) w roli Isi. Szeroko dyskutowano brak muzyki w inscenizacji Kazimierza Dejmka na scenie Teatru Polskiego w Warszawie w 1984 r. Opcja “wesela w domu żałoby” walczyła z plotką o odrzuceniu przez reżysera partytury, która nie spełniła jego oczekiwań.

W Starym Teatrze w Krakowie Wesele dwukrotnie wystawiał Andrzej Wajda, w 1963 i 1991 r. Jako ciekawszą i bliższą prawdy o naszej polskiej tożsamości uważa się tę pierwszą wersję.

W inscenizacji Krzysztofa Nazara w Teatrze Powszechnym w Warszawie sprzed pięciu lat, dramat braku odpowiedzialności, zapijaczonego moralizowania, niespełnienia, bezradności i rozmieniania wielkich nadziei na drobne, przerywała Isia. Zakasawszy rękawy zabrała się do roboty, likwidując skutki wizyjno-delirycznej nocy. Tej sceny się nie zapomina.

Jakkolwiek by nie patrzeć na kolejne inscenizacje Wesela, jedno wydaje się pewne. Jeśli nawet nie do końca spełniały oczekiwania artystyczne, wiele z nich dawało asumpt do ogólnonarodowych dyskusji nad naszą kondycją, rozpalało polemiczne namiętności. W dwudziestym wieku nie mieliśmy innego takiego dzieła.