Nasz recenzent zanotował artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Express Poznański” nr 120
  • data publikacji
  • 1971/05/24

Nasz recenzent zanotował

Podobno trudno o dobrą rozrywkę, a „kto umie grać komedią, umie grać wszystko” (jak orzekł Edward Dziewoński po adaptacji Trędowatej). Przypominać o wielkim zapotrzebowaniu na tego rodzaju repertuar, jest już truizmem. Że jednak robi się jakieś próby ostatnio w Poznaniu – pisać warto. Dochodzą nawet wieści, iż za parę dni, Estrada wypuści w świat pierwszy program kabaretu o swojskiej nazwie Tej w sali na Masztalarskiej (5 czerwca), a dwa dni później warszawski kabaret Dudek wystąpi w Operetce!

Póki co — mamy właśnie jubileusz Operetki Poznańskiej i nową premierę radzieckiego musicalu pod kategorycznym tytułem My chcemy tańczyć. Ma szereg zalet, ten 2-aktowy utwór Andreja Pietrowa, prezesa Zw. Kompozytorów w Leningradzie. Powstał przed niedawnym czasem i dzieje się współcześnie w rodzinnym mieście kompozytora. Akcja zaczyna się podczas leningradzkiej białej nocy, a następnie przenosi nas do Dalnogórska, gdzie artystyczna młodzież forsuje wbrew intencji dyrekcji nowoczesny balet…

Muzycznie sztuka dobra — obfituje w szereg lirycznych sytuacji, a jednocześnie w realizacji poznańskiej jest bardzo wesoła. Jest to także zasługą polskiego tłumacza libretta Al. Domańskiego, a szczególnie Antoniego Marianowicza i Janusza Minkiewcza (adaptacja i teksty piosenek). Dyrektor Renz wzbogacił całość przez dodanie znanej już u nas i mającej powodzenie u publiczności piosenki Pietrowa Spacer po Moskwie. Dużo scen ansamblowych, wartka akcja (reżyserował Zdzisław Kaczkowski).

Dwa najmocniejsze atuty tej nowej pozycji w repertuarze naszej Operetki to balet, który jest obecny na scenie niemal bez przerwy — od prologu, aż do rozbudowanego finału — oraz nieodparta vis comica Jana Rowińskiego.

A w Nowym (w sali Olimpii) komedia w 2 częściach Edwarda Lubawskiego pt. Jacuś.
W Jacusiu grają: Jacek Flur — z Telewizji Poznańskiej, który zasila obsadę tej komedii wraz z operowym solistą Edwardem Kmiciewiczem. Ich gościnne występy na deskach teatru być może otworzą tradycję ściślejszej współpracy środowisk artystycznych.

Rolę Jacusia kreuje Taduesz Wojtych — jest to postać o bogatym rodowodzie i przypomina czasem (zwłaszcza w cz. I) Molierowskiego Mieszczanina szlachcicem. Kapitalny jest Wojtych, ale Jacuś nie jest spektaklem tylko jednej kreacji aktorskiej. Sprawdził się także Kmiciewicz, którego wygłaszane grzmiącym głosem kwestie („Ja, z wysokiej przepolonizowanej rodziny, ja was kocham, bo ja jestem kosmopolita…”) nabierają dodatkowego smaczku. Partnerują dobrze Jacek Flur i Zdzisław Zachariusz, a także Sławomir Pietraszewski i Zbigniew Roman — jako wielkomiejska kamaryla, krążąca wokół wzbogaconego raptem hreczkosieja. Podobają się w wesołych epizodach E.[ugeniusz] Kotarski, jako fryzjer i J.[ózef] Zembrzuski w roli famulusa Szymona oraz St.[anisław] Owoc.

Myślę jednak, że wyjątkowo ważne dla koncepcji reżyserskiej Jerzego Grzegorzewskiego (świeżego laureata Kaliskich Spotkań) są w tej inscenizacji partie kobiece. Gdyż Jacuś nie stanowi kliszy ubiegłowiecznej rzeczywistości tylko — nastąpiło tu jakby przesunięcie w stronę kabaretu. Zaczynamy się bawić już nie perypetiami głównego bohatera, lecz pokpiwać z konwencji przestarzałego modelu teatru komediowego. Sprzyja temu i scenografia Grzegorzewskiego, stwarzająca nastrój poetyckiego cyrku — z efektownymi wejściami muzycznymi (muz. Offenbach) dla publiczności i dla aktorów. Te rusztowania obciągnięte pluszem — przecież to drwina z mieszczańskiego salonu!

W tym nastroju z całą pewnością wspaniałe parodie kobiecych typów z drugiej połowy ubiegłego wieku stworzyły: Jadwiga Żywczak, Halina Przybylska, Danuta Wiłowicz, Anna Wróblówna, Eleonora Hardock i nasza najmłodsza aktorka Małgorzata Załuska.

Zapraszając na Jacusia śpieszę donieść, że w Olimpii wkrótce poprawi się akustyka, co przyrzekają eksperci z Warszawy.