Wywiad artykuł
Informacje o tekście źródłowym
Wywiad
Antonina Grzegorzewska: Co Pan robił w czasie świąt?
Jerzy Grzegorzewski: Prawdę powiedziawszy to najczęściej leżałem pod kołdrą. Bałem się wstać z powodu strachu przed wybuchami zza okien; drugiego dnia też leżałem, bo bałem się, że mnie obleją. W sumie bardzo przyjemne i urozmaicone święta…
AG: Co Pan najbardziej ceni u Witolda Ossowskiego*?
JG: Poczucie humoru typu ścichapęk.
AG: Ulubiony kolor?
JG: Lazur śródziemnomorski.
AG: Czy pana zdaniem psychika osoby dziedziczącej cechy po kądzieli od strony ojca może wpłynąć na stowarzyszenia w kręgach kulturalnych?
JG: Mieczem, a raczej powiedziałbym lemieszem tych stowarzyszeń jest nieustająca perturbacja psychicznych doznań w ich apogeum spektakularnym.
AG: Który Pan był na liście w szkole?
JG: 44. – bo więcej nie było.
AG: Pana ulubiony pies.
JG: Czarny arystokrata świętokrzyski**.
AG: Co Pan ma do powiedzenia?
JG: Jak pani widzi, niewiele.
Autorka wywiadu ma lat 14, rozmówca 52.
* 11-letni kuzyn Antoniny
** Bungo Grzegorzewski, pies, redakcyjny goniec