Wesele spektakl

  • realizacja światła
  • Zbigniew Szulim
    Korneliusz Wieczorek
  • realizacja dźwięku
  • Rafał Barański
    Mariusz Maszewski
  • asystenci reżysera
  • Wiesława Niemyska
    Piotr Wojewódzki
  • asystenci scenografa
  • Jadwiga Michalska
    Anita Trzaskowska
muzycy
  • kierownictwo muzyczne
    • Mirosław Jastrzębski
  • skrzypce
    • Stanisław Tomanek
    • Marek Zebura
  • kontrabas
    • Piotr Rodowicz
    • Wojciech Pulcyn
  • trąbka
    • Łukasz Korybalski
    • Robert Majewski
  • klarnet
    • Mariusz Głębocki
    • Krzysztof Mastalerski
  • perkusja
    • Wojciech Kowalewski
    • Robert Siwak
  • fortepian
    • Mirosława Brzezińska (nagranie)
  • inspicjent
  • Ewa Dworecka
  • sufler
  • Jolanta Szydłowska
  • czas trwania
  • 3 h
  • zagrane spektakle
  • 120 spektakli do sezonu 2007/2008
  • festiwale
  • 2000/04/06: Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu podczas 25. Opolskich Konfrontacji Teatralnych „Klasyka Polska”
    2000/05/25–26: Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie podczas Festiwalu Wyspiańskiego
  • nagrody
  • 2000: nominacja do Feliksa Warszawskiego dla Jerzego Treli za rolę Czepca

Decydując się na wystawienie w 2000 roku w Teatrze Narodowym Wesela, JG po raz drugi podczas swojej dyrekcji – po Nocy Listopadowej – sprowokował przeniesienie dyskusji na temat spektaklu ze sfery artystycznej do ideowej. Spektakl rozpatrywano w kontekście dwóch wcześniejszych adaptacji JG – łódzkiej z 1969 roku i krakowskiej z 1977 roku. Obu zarzucano smutek i pogrzebowy ton. W odpowiedzi na te zarzuty, w jednej z przedpremierowych wypowiedzi, reżyser oświadczył, że nowa realizacja będzie „pogodna”. Była to oczywiście pułapka zastawiona na recenzentów, w którą wielu z nich dało się złapać.

Zamiast spodziewanej radosnej, kolorowej i przaśnej ludowości, JG zainscenizował pijany tłum, miotający się między zbudowanymi z fragmentów pianin bramami (te same konstrukcje pojawiły się w wersji krakowskiej, a także w obydwu inscenizacjach Dziadów). Do roli Chochoła JG zatrudnił Marię Wieczorek – profesjonalną skrzypaczkę, a nie aktorkę. Nie śpiewem więc, lecz muzyką, Chochoł usypiał postaci Wesela. A raczej usypiałby, gdyby nie to, że zdawały się one tkwić w somnambuliczno-pijackim odrętwieniu od początku spektaklu.

Pokazując narodową bierność i pychę, JG postawił diagnozę polskiego społeczeństwa stojącego u progu XXI wieku, zarazem aktualną i uniwersalną, niepotrzebującą konkretnych politycznych odniesień. To jednak konkretu spodziewała się większość recenzentów. Zarzut, że jest to Wesele niepotrzebne, nic nie mówiące o współczesności, kolejny nijak nie związany z rzeczywistością autorski popis JG – mimo że był to jeden z jego najbardziej akademickich w formie spektakli – stanowił najczęściej pojawiający się prasowy komentarz. Na przeciwnym biegunie można by umieścić wypowiedzi, podkreślające zaskakujące u JG podejście do tekstu dramatu. Tym razem obyło się bez zmian, cięć i wstawek, co odnotowywano z uznaniem i interpretowano jako wyraz szacunku wobec dramatu Stanisława Wyspiańskiego.

Mało kto decydował się wyjść poza wymienione wątki. Zawarte w recenzjach próby opisu i analizy są raczej skąpe i powierzchowne. Chłodnemu i zdystansowanemu odbiorowi krytyki jaskrawo przeciwstawiła się reakcja publiczności: najpierw długie i żywiołowe oklaski na premierze, potem gigantyczne kolejki do kas. / ik