[Wrocławska publiczność długo czekała...] artykuł
Informacje o tekście źródłowym
[Wrocławska publiczność długo czekała...]
Wrocławska publiczność długo czekała na premierę sztuki Eugène’a Ionesco Król umiera, czyli ceremonie (przekład Adama Tarna) w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego. W spektaklu znalazły się też obszerne fragmenty innych sztuk, w których występuje postać Bérengera, czyli Nosorożca i Pieszo w powietrzu tego samego autora. Tytułowe ceremonie znacznie się przedłużyły — dramat umierającego króla rozegrał się właściwie dopiero po przerwie.
Przedstawienie Grzegorzewskiego mówi o absurdalności śmierci i jej nieuchronności (sceniczne nawiązania do średniowiecznego danse macabre). Myśl ta prześladuje tytułowego króla, którego, podobnie jak bohatera Różewiczowskiej Kartoteki, ogarnęła całkowita niemoc — najczęściej leży lub siedzi, ukrywa się pod kołdrą, za łóżkiem; dużo pije. Cierpi na obsesję nieobcą samemu Ionesco, który kilka miesięcy przed śmiercią opublikował we francuskiej prasie swój testament. Sceniczny artysta-król boi się wiecznego zapomnienia, zastanawia się, które z jego dokonań przetrwają w pamięci pokoleń.
Mocno przetasowane wątki dramatów rozgrywane w zatłoczonej przestrzeni nie zdynamizowały akcji. Rozciągnęła ją też w czasie charakterystyczna muzyka Stanisława Radwana. Wielokrotnie akcentowana była teatralność zdarzeń — artysta zrywa przedstawienie, korzysta z podpowiedzi suflerki.
Publiczność zobaczyła aktorstwo na dobrym poziomie. W roli króla wystąpił Igor Przegrodzki, a partnerowały mu: pokojówka Julia — Iga Mayr oraz dwie królowe — wyniosła Małgorzata (Halina Skoczyńska) i płaczliwa, groteskowa Maria (Jolanta Zalewska). Aktorzy nosili kostiumy z różnych epok, podobną mieszaninę stylów stanowiła scenografia Barbary Hanickiej — od staroświeckich foteli, kanapy, restauracyjnych stolików, po geometryczne konstrukcje: metalową „klatkę-wieżę” używaną jako tron, urządzenie przypominające gilotynę i czarną, opadającą kurtynę. Trudno się oprzeć wrażeniu, że ta rozbudowana forma pozostała pusta, całkowicie usuwając w cień niepokoje Bérengera i teksty Ionesco.