[W latach 50. i 60. Ionesco był...] artykuł
Informacje o tekście źródłowym
[W latach 50. i 60. Ionesco był...]
W latach 50. i 60. Ionesco był niezmiernie popularny. Również w Polsce. Teatr Studio sięgnął po jedną z mniej znanych sztuk francusko-rumuńskiego autora. Przypomnienie tego tekstu okazało się sukcesem autora i twórców spektaklu. Widzowie i wykonawcy świetnie się bawią.
Ionesco uważał teatr za najbardziej kłamliwą ze sztuk, w której iluzja daremnie mocuje się i przeplata z realizmem, z czego wynika niezdolność do zbudowania prawdziwego dramatu, a tym bardziej tragedii. Postanowił zburzyć teatr przez jego parodię doprowadzoną do końca.
Sztuki Ionesco bywają zwykle demonstracyjnie afabularne i zrywają z tradycyjnie prezentowaną psychologią postaci. Wypowiadane kwestie i następujące po sobie sytuacje nieustannie zaskakują widza. Do tego mnóstwo absurdalnego humoru, wynikającego z doprowadzonej do skrajnej konsekwencji konwencjonalizacji języka i ludzkich zachowań. Komizm bywa makabryczny, a niektóre fragmenty sztuk przypominają najczarniejszy kryminał.
Autor wyznał: „Komizm, jako przeczucie absurdalności, wydawał mi się zawsze bardziej rozpaczliwy niż tragizm. Komizm nie oferuje żadnego wyjścia.”
Powyższe uwagi dotyczą także i Ofiar obowiązku. Jest to parodia tzw. normalnego teatru, z tym że przeprowadzona na przykładach typowo mieszczańskich postaci. Para małżeńska — z początku pozornie solidna, policjant, młody-gniewny, na dodatek prawdziwy Murzyn przebrany za kobietę, który pod koniec spektaklu wypowiada jedyne zdanie: Nie jestem panią, jestem panną!
Relacje między postaciami zmieniają się nieustannie. Nie tylko w sensie psychologicznym, ale także elementarnym: kto kim jest naprawdę w danym momencie. I w ogóle. Aktorzy mają wiele interesujących zadań — zmieniają sposoby mówienia, dziwnie potraktowane rekwizyty, fragmenty kostiumów. Wszyscy sprawdzają się znakomicie.
Zachwyca Irena Jun. Potrafi być doskonale kulturalna, by przemienić się w monstrum kobiecego mieszczaństwa.
Reżyseria jest co najmniej bez zarzutu. Plastyka Grzegorzewskiego to samoistne dzieło sztuki teatru. Rzecz rozgrywa się na technicznym korytarzu. Oryginalnie pomyślane miejsce spotkania z garstką 35 widzów dodaje spektaklowi dziwności. Teatr Studio ponownie udowodnił, że jest najciekawiej współczesną sceną stolicy.