[W latach 50. i 60. Ionesco był...] artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Życie Warszawy” nr 252
  • data publikacji
  • 1993/10/27

[W latach 50. i 60. Ionesco był...]

W latach 50. i 60. Ionesco był niezmiernie po­pularny. Również w Polsce. Teatr Studio sięgnął po jedną z mniej znanych sztuk francusko-rumuń­skiego autora. Przypomnienie tego tekstu okazało się sukcesem autora i twórców spektaklu. Widzo­wie i wykonawcy świetnie się bawią.

Ionesco uważał teatr za najbardziej kłamliwą ze sztuk, w której iluzja daremnie mocuje się i prze­plata z realizmem, z czego wynika niezdolność do zbudowania prawdziwego dramatu, a tym bardziej tragedii. Postanowił zburzyć teatr przez jego paro­dię doprowadzoną do końca.

Sztuki Ionesco bywają zwykle demonstracyjnie afabularne i zrywają z tradycyjnie prezentowaną psychologią postaci. Wypowiadane kwestie i następujące po sobie sytuacje nieustannie zaskakują wi­dza. Do tego mnóstwo absurdalnego humoru, wy­nikającego z doprowadzonej do skrajnej konsekwencji konwencjonalizacji języka i ludzkich za­chowań. Komizm bywa makabryczny, a niektóre fragmenty sztuk przypominają najczarniejszy kry­minał.

Autor wyznał: „Komizm, jako przeczucie absurdalności, wydawał mi się zawsze bar­dziej rozpaczliwy niż tragizm. Komizm nie oferuje żadnego wyjścia.”

Powyższe uwagi dotyczą tak­że i Ofiar obowiązku. Jest to parodia tzw. normalnego teatru, z tym że przeprowadzona na przykładach typowo mie­szczańskich postaci. Para mał­żeńska — z początku pozornie solidna, policjant, młody-gniewny, na dodatek prawdzi­wy Murzyn przebrany za kobie­tę, który pod koniec spektaklu wypowiada jedyne zdanie: Nie jestem panią, jestem panną!

Relacje między postaciami zmieniają się nieustannie. Nie tylko w sensie psychologicz­nym, ale także elementarnym: kto kim jest naprawdę w danym momencie. I w ogóle. Aktorzy mają wiele interesują­cych zadań — zmieniają sposoby mówienia, dziw­nie potraktowane rekwizyty, fragmenty kostiumów. Wszyscy sprawdzają się znakomicie.

Zachwyca Irena Jun. Potrafi być doskonale kul­turalna, by przemienić się w monstrum kobiecego mieszczaństwa.

Reżyseria jest co najmniej bez zarzutu. Plastyka Grzegorzewskiego to samoistne dzieło sztuki tea­tru. Rzecz rozgrywa się na technicznym korytarzu. Oryginalnie pomyślane miejsce spotkania z garstką 35 widzów dodaje spektaklowi dziwności. Teatr Studio ponownie udowodnił, że jest najciekawiej współczesną sceną stolicy.