Będą „Dziady” artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Gazeta w Krakowie” nr 137
  • data publikacji
  • 1995/06/14

Będą „Dziady”

Mniej premier niż w najbardziej „tłustych latach” przedstawił w tym sezonie Stary Teatr. W czerwcu czekają nas jednak jeszcze dwie: Niebo–Piekło i zapowiadające się na wydarzenie sezonu Dziady: Dwanaście improwizacji w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego.

Zmniejszenie liczby premier (z 15 do 8) dyrektor Bradecki tłumaczy stałym spadkiem realnej dotacji dla teatru, „nadprodukcją” z poprzednich lat i rozmiarami przedsięwzięć tego sezonu.

Pod tym, co nazywa żartobliwie nadprodukcją, kryją się przygotowane w poprzednich sezonach przedstawienia, o które wciąż pytają widzowie. Zdjęcie z afisza niektórych wybitnych i bardzo popularnych tytułów nie może być przedwczesne. Choć mówią, że od przybytku głowa nie boli, taka sytuacja stwarza oczywiście problemy widoczne najlepiej przy ustalaniu miesięcznych repertuarów.

Bradecki słusznie zauważa, że najbardziej liczy się jakość, a nie ilość, ale w przyszłym sezonie planuje poprawić statystykę większą liczbą spektakli małoobsadowych. Jeżeli spełnią się wszystkie ujawnione plany i ciche przymiarki, to będzie w czym wybierać.
Na dużej scenie ma być pięć premier. Już trwają próby do przygotowywanej na październik Operetki, którą ponownie, po ośmiu latach, wyreżyseruje Tadeusz Bradecki. W nowej inscenizacji sztuka Gombrowicza będzie trwała niewiele ponad godzinę i przybierze formę rozbudowanego muzycznie „postscriptum” do poprzedniej wersji.

Jerzy Jarocki zapowiada aż dwa tytuły. W grudniu ma to być Grzebanie według Witkacego. Pierwszą wersję tego spektaklu reżyser przygotował jako dyplomowe przedstawienie swoich studentów z wydziału aktorskiego PWST. Pod koniec sezonu Jarocki ma wyreżyserować pierwszą cześć Fausta Goethego. O terminie trudno mówić — Jacek Buras pracuje jeszcze nad przekładem.

Poza tym znany krytyk i teoretyk teatru, współtwórca Teatru Laboratorium, Ludwik Flaszen ma wyreżyserować Biesy według Dostojewskiego, a Giovanni Pampiglione Romulusa Wielkiego Friedricha Dürrenmatta.

Jeżeli wszystko potoczy się zgodnie z przewidywaniami, na scenie kameralnej obejrzymy premiery Męża i żony Fredry (reż. Włodzimierz Nurkowski), Poszukuje się starego clowna Visnieca (reż. Krzysztof Warlikowski), Ocalonych Bonda (reż. Gadi Roll z Izraela) i sztuki Ritter, Dene, Voss - następnej, po Kalkwerku, pozycji Bernhardowskiej w dorobku Krystiana Lupy.

Plany premierowe dotyczące małej sceny nie są jeszcze zamknięte, ale już wiadomo, że mają tu zostać przygotowane co najmniej trzy inscenizacje: Wznowienie Macieja Wojtyszki w reżyserii autora, Łysa śpiewaczka Ionesco (reż. Julia Wernio) i Uzdrowiciel Friela (reż. Katarzyna Deszcz).

Zanim miłośnicy teatru doczekają się października, czeka ich w najbliższy weekend, na małej scenie przy Sławkowskiej, Niebo–Piekło Prospera Mérimée w reż. Agnieszki Glińskiej i 24 czerwca, na dużej scenie, pierwsza po legendarnym widowisku Konrada Swinarskiego inscenizacja Dziadów. Pod tytułem Dziady: Dwanaście improwizacji sztukę wyreżyserował sam Jerzy Grzegorzewski. W ostatni poniedziałek zwiększył obsadę o dwunastoosobowy chór męski. Zgodnie ze swym obyczajem reżyser najbardziej oczekiwanej premiery sezonu bardzo niechętnie mówi przed premierą o swojej pracy.