Spadanie na bok artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Polityka” nr 6
  • data publikacji
  • 2005/02/12

Spadanie na bok

Czy wielkiemu indywidualiście polskiej sceny wolno swoją osobą zajmować cały wieczór w Teatrze Narodowym? Znam takich — już się odezwali w recenzjach — którzy powiedzą, że nie. Ale ci, którzy uznali zeszłoroczny przegląd „Planeta Grzegorzewski” za jedno z najważniejszych wydarzeń sezonu, powinni być przynajmniej konsekwentni! Spektakle Jerzego Grzegorzewskiego w miarę upływu lat są coraz mocniej skoncentrowane na nim samym. W Studium o Hamlecie przez scenę przemawiał niezrozumiany, odrzucony twórca; w najnowszym spektaklu On. Drugi Powrót Odysa szczerość posuwa się dalej. To strumień świadomości artysty-alkoholika, zapis stadiów zacierania się rzeczywistości, obsesji, rozczarowań. Wielki monolog autorstwa córki inscenizatora Antoniny, kapitalnie wykonany przez Jerzego Radziwiłowicza w malarskiej scenerii typowej dla Grzegorzewskiego, bardzo wyraźnie tym razem dotkniętej destrukcją (fotele pierwszych rzędów wyglądają jak po przejściu tajfunu). Drugą część przedstawienia stanowi parafraza III aktu Powrotu Odysa Wyspiańskiego, równie rozpaczliwa w wymowie: Itaką, do której nie warto było przez tyle lat dążyć, okazuje się tu — teatr. Wydawałoby się, że mroczniej już nie można, ale… „zawsze padam na bok, nigdy na twarz”, brzmi autoironiczne credo bohatera. Może więc ten spektakl to nie słabość, tylko kolejna przewrotna gra wielkiego inscenizatora z widzami, krytykami, kolegami?