Wrocławski eksperyment artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Słowo Powszechne” nr 276
  • data publikacji
  • 1978/12/05

Wrocławski eksperyment

Interesującym dokona­niem artystycznym okazało się wystąpienie w ramach XIV Warszawskich Spotkań Tetral­nych Teatru Polskiego z Wrocła­wia ze Śmiercią w starych dekoracjach Tadeusza Różewicza. Widowisko tym razem odbyło się nie w sali Teatru Dramatycznego lecz w gościnnej Romie — sali operetki.

Przybyłych widzów zaskakiwało od­mienne rozmieszczenie sceny i wi­downi. Tym razem widzowie siedzie­li na scenie, natomiast akcja drama­tyczna rozgrywała się na widowni. Widowni w monumentalnym stylu dziewiętnastowiecznym, dziś już umarłym, co pozwoliło Jerzemu Grzegorzewskiemu adaptatorowi opo­wiadania Różewicza a zarazem reży­serowi i scenografowi wyczarować bardzo skrótowo i umownie potrak­towane sceny z współczesnego Rzy­mu, gdzie to, co żywe, jest nieroz­łącznie splecione z tym, co martwe.

Tak oto Grzegorzewskiemu udało się znaleźć tło dla przypowieści o ży­ciu i śmierci tzw. przeciętnego czło­wieka a rozgrywającej się w czasie wycieczki do Rzymu. Bohater jest typową różewiczowską konstrukcją współczesnego everymana — czyli „każdego” a więc człowieka jak mi­liony ludzi, obok których przechodzi­my na ulicy nie zauważając się nawzajem. W widowisku nie brakuje spraw przyziemnych wszystkich smaczków doli Polaka na Zachodzie, odbywającego podróż służbową czy wycieczkę, którego zbyt skromna ilość pieniędzy wpędza w śmiesz­ność. Zjadliwy humor tryska z nie­zwykle pomysłowo wyczarowanej sceny w kabinie samolotu pasażer­skiego.

A obok tego sprawy zasadnicze dla życia człowieka. Tęsknoty, których nie potrafimy nawet nazwać; bolesne odczuwanie własnego i innych prze­mijania; pytania dla życia ludzkiego podstawowe, i ostateczne; śmierć a zarazem piekło człowieka, który już dawno utracił poczucie istnienia Bo­ga; walenie się wartości, wyznawa­nych przez całe życie, w godzinę śmierci.

To wszystko rozgrywa się w półmroku, w dużym oddaleniu od widza, co nadaje aktorom pew­ną anonimowość, szarość, po­trzebną dla świata stworzonego przez wyobraźnię Różewicza. To­warzyszy temu potęgująca na­strój, bardzo dobra muzyka Sta­nisława Radwana.

W sumie bardzo interesujące w swojej wyjątkowości i reżyser­skiej pomysłowości przedstawie­nie.